Dzisiaj patrzysz na mnie i możesz powiedzieć : “temu to się udało”. Pozwól jednak, że chociaż trochę wyprowadzę Cię z błędu…
Jeśli masz ochotę dowiedzieć się jak to wszystko się zaczęło… Serdecznie zapraszam do lektury
Dzisiaj chciałbym podzielić się z Tobą kilkoma osobistymi przemyśleniami… Jeśli jesteś ze mną od dłuższego czasu to pewnie znasz lepiej lub gorzej moją historię zawodową…
Od zawsze chciałem być piłkarzem… Grałem nieźle, wielokrotnie w reprezentacji województwa kujawsko-pomorskiego, udało mi się również wystąpić kilkakrotnie w Reprezentacji Narodowej do lat 16stu… …to były piękne czasy…wszystko dla mnie było możliwe… Jednak jeśli już we wczesnym wieku (około 12 lat) nie miałbym sponsora, który opłacał wyjazdy na obozy, kadry itd…nie byłoby opcji, abym mógł zaistnieć gdziekolwiek… …to nie były duże kwoty 300,400 lub 1000zł (kiedy wyjeżdżaliśmy np. na turniej do Danii)
Kilka zdjęć z piłkarskich wspomnień…
Szkoda, że wtedy nie było smartfonów bo byłoby ich mnóstwo… Mam jednak nadzieję, że znajdę jeszcze trochę:)
…jednak i tak małe kwoty był za duże dla moich rodziców…:( Już wtedy wiedziałem, że jeśli ja nie zrobię wszystkiego, co mogę… …zawsze tak będzie… Na 80 bramek strzelonych w sezonie, całego mojego zespołu, ja miałem 64… Całkiem nieźle nie? Kiedy miałem niecałe 15 lat, chciała mnie wziąć w swoje szeregi Cracovia Kraków… …chcieli dać 100 000 zł…za transfer…mimo tego, że nie mógłbym jeszcze przez rok grać w seniorskiej drużynie…(trzeba było mieć 16 lat)
Mój trener powiedział im jednak delikatnie : „spadajcie na drzewo, bo kolejka po niego jest długa…”
Skończyłem gimnazjum…i nadszedł czas na wybór ; albo zostaję w Toruniu, stawiam na naukę i „kopię” może maks w 3 lidze… lub Stawiam na piłkę, jadę na testy do Amica Wronki i Szkółki Piłkarskiej MSP Szamotuły… …mieszkam w akademiku/bursie szkolnej i uczę się samodzielnego życia… Pamiętam jak dziś, kiedy mój sponsor/manager wezwał mnie do siebie i powiedział ; „Marcin, już czas. Jeśli teraz czegoś nie zrobimy, możesz pożegnać się z zawodostwem”
…w maju pojechałem na testy do Amicki Wronki…z kontuzją mięśnia dwugłowego uda… W aucie zjadłem paczkę leków przeciwbólowych, ścisnąłem mocno bandażem elastycznym (ściągacze były wtedy w cenie :)) i dojechaliśmy… Okazało się, że cała zbieranina, która przyjechała na testy, będzie teraz ułożona w jedną drużynę i zagramy z reprezentacją Olsztyna, teraz województwo warmińsko-mazurskie, ówczesnym mistrzem Polski… Nieźle co? Zbieranina, która widzi się pierwszy raz na oczy……nikt nikogo nie zna…nawet trenera nam nie dali… Mamy wyjść na boisko i pokazać się z najlepszej strony, grając z najlepszą reprezentacją w kraju…:) Moja kontuzja polegała na tym, że kiedy chciałem raptownie „zerwać do piłki” (czyt. wystartować szybko do piłki) lub wyprzedzić, czy przejąć szybko piłkę, mięsień na tylnej stronie uda, tuż nad kolanem, kurczył się maksymalnie i ze względu na naderwane mocowania mięśnia, bolał jak skur….(czyt. mocno bolał) i paraliżował całe ciało…
Może miałeś tak kiedyś, kiedy wiązałeś sznurowadła i schyliłeś się za mocno i naciągnęło Ci się coś przy samym tyłku?:) Jeśli tak to wiesz o czym mówię… Komplikacja polegała dodatkowo na tym, że to była prawa noga…a ja jestem lewonożny i kiedy oddaję strzał…ten ruch powoduje, że dwugłowy uda, drugiej nogi, również pracuje….i znowu boli jak skur….(mocno) …ok wytrzymałem 40 minut, ostrej nawalanki…w 35 minucie strzelając bramkę z blisko 35 metrów w samo okno (górna, prawa lub lewa część bramki, blisko spojenia poprzeczki ze słupkiem) musiałem się poddać…poprosiłem o zmianę… Rozwaliliśmy Olsztyn 3:0…nieźle jak na zbieraninę, co?:) W ciągu tygodnia miałem dostać informację, na zasadzie : „Zadzwonimy do Pana”
Niestety, nie udało się… Ostatnią opcją (w moim wtedy mniemaniu i mojego managera również) sensowną były Szamotuły… Testy miałem 11 czerwca, także mogłem się trochę wykurować… (trochę było lepiej ale i tak musiałem grać w bandażu) Ostatnie dni maja i początek czerwca planowałem poświęcić na ostatnie szlify w szkole i wyjście z najlepszymi możliwymi ocenami na koniec gimnazjum… 3 czerwca 2002 roku siedziałem do późna w moim pokoju, ucząc się na sprawdzian z biologii… …było już po północy… Z łazienki dobiegał dziwny hałas…jakby ktoś wymiotował… Wstałem, zmroziło mnie, bo już czułem, że coś jest nie tak… …zobaczyłem mamę białą jak ściana…całą mokrą od potu…
To już nie były przelewki…obudziłem tatę (chociaż bałem się strasznie, bo taty nie można było budzić, bo ciężko pracował i musiał się wyspać na rano…) Wziąłem słuchawkę do ręki i zadzwoniłem po pogotowie…pytania w stylu ; ile mama ma lat, jaki rocznik….koszmar… Przyjechali za 20 minut, chociaż mają dosłownie 1000 metrów… …było już za późno… Dobrze, że mój brat spał i nie widział tego czarnego worka, który jeszcze długo śnił mi się po nocach… Za 10 dni miałem testy…które miały zaważyć na moim życiu…a tutaj życie zwaliło mi się na głowę… Rok wcześniej zmarł mój dziadek…nie zdążyłem wrócić z Danii i się pożegnać… Wtedy jeszcze to do mnie nie docierało, myślałem, że mama gdzieś wyszła i za chwilę wróci… I całe szczęście, że tak się stało…bo dałem radę przejść pozytywnie testy i dostałem się do szkółki piłkarskiej, w której grałem m.in z Łukaszem Fabiańskim, obecnym bramkarzem Reprezentacji Polski… Już w lipcu musiałem wyjechać z domu…i dowiedziałem się, że będę mógł wrócić na kilka dni dopiero we wrześniu… …to była masakra…tęsknota za miastem, rodziną, mnie zabijała… Pamiętam jak serce waliło mi, kiedy pierwszy raz, sam, pociągiem jechałem do Szamotuł…chwilami robiło mi się słabo… Nerwica, której się wtedy nabawiłem…przeżycia, cała ta sytuacja, doprowadziła do tego, że po 6 miesiącach musiałem wracać do domu… …bo nie byłem w stanie przejść testów zdrowotnych… Ciśnienie skakało, tętno spoczynkowe 100-120 uderzeń na minutę (normalne to około 60-70).
Szereg badań…i nic…niby wszystko w porządku… Jednak żaden lekarz nie chciał wziąć odpowiedzialności za to, abym mógł kontynuować swoją karierę… KONIEC… Wszystko od nowa… Ponad 2 miesiące siedziałem w moim pokoju i patrzyłem w sufit… Dzwonili z mojego starego klubu…chcieli, abym pograł, wrócił do drużyny i po prostu z nimi był… Ja nie miałem na to siły…wiedziałem, że to już koniec… Potem ; najlepsze liceum w Toruniu…studia prawnicze… Dobrze, że w porę się opamiętałem i po 3 latach poszedłem własną drogą… Widocznie Bóg miał dla mnie inny plan… W wieku 20 lat otwierałem swoją firmę… Potem dwa bankructwa…i przygoda z marketingiem sieciowym…
A dzisiaj 24.06 kończę 33 lata…(kiedyś myślałem, że ludzie tyle nie żyją :)) Wielokrotnie w swoim życiu, zastanawiałem się co by było gdyby… Jakbym wtedy dał radę, jakby lekarze pozwolili mi grać… Jakby teraz wyglądało moje życie… Co bym miał w głowie… Wtedy przegrałem…z sobą, z chorobą… Może jednak to nie była do końca przegrana? Jednak w pewnym momencie zawierzyłem, że ktoś większy ode mnie, ma inny plan…
Pewnie teraz nie czytałbyś tego…i nie był na mojej liście Przez ostatnie 10 lat wpłynąłem na życie setek, a nawet tysięcy ludzi…i wiem, że mam jeszcze coś większego do zrobienia… Oprócz marzeń zawodowych…mam jeszcze takie marzenie, aby pomagać utalentowanym zawodnikom…stwarzać im warunki do życia i funkcjonowania, podczas ich kariery piłkarskiej… Nigdy, nikomu niczego nie zazdroszczę…jednak w takich chwilach żałuję, że nie jestem Donaldem Trumpem czy Romanem Abramowiczem… …bo już dzisiaj mógłbym realizować te marzenia…
No cóż… Działam i idę dalej! Jeśli dotrwałeś do tego momentu, bardzo Ci dziękuję. Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego lekcje dla siebie… Wiem jednak jedno ; jeśli nie będziesz miał gorącego pragnienia…nie masz szans na sukces…po prostu… Nie bądź również egoistą ; jeśli Ciebie dzisiaj na wszystko stać to ok, ale popatrz szerzej…zobacz co dobrego możesz zrobić dla świata…przecież po to żyjemy, prawda? Dziękuję, że jesteś, mam nadzieję, że już jesteśmy a jeśli nie, to że będziemy Partnerami w biznesie i może dobrymi znajomymi…kto wie?
Widzisz, historia i moja podróż w biznesie rozpoczęła się w 2009 roku... Kiedy to jednego, pięknego dnia poznałem niesamowitego człowieka...
...byłem wtedy dumnym doradcą finansowym, który w portfelu nie miał nic…“doradzał” innym, a sobie nie potrafił... Wojtek pokazał mi zupełnie inny sposób zarabiania pieniędzy, który wtedy dla mnie był po prostu nie do pojęcia... Właśnie w tamtym momencie wszystko się zmieniło...mój pogląd na zarabianie, biznes i reguły rządzące pieniądzem, a także myślenie i postępowanie ludzi bogatych... Potem były wzloty i upadki, nie chcę Cię tutaj zanudzać...
Dzisiaj, jestem na etapie pozyskiwania średnio 100 nowych osób na nasze listy adresowe każdego dnia…
Dlaczego miałbyś mi w to wszystko wierzyć? Jest jeden główny powód, aspekt, który przemawia za tym, że to, co mówię jest prawdą i do tego jest to najważniejszy parametr, jakim mógłby wyróżniać się NAUCZYCIEL…
REZULTATY- Mam ich kilka... i zamierzam pokazać Ci jak Ty również możesz je osiągnąć…
Rezultaty takie jak ;
🚀80 000 osób na listach adresowych, a więc osoby takie, z którymi mam zbudowane relacje i do których mogę kierować propozycje biznesowe... 🚀Ponad 40 000 zł wygenerowanej sprzedaży w ciągu pierwszego roku działania w Internecie ( pomijając dochody ze struktury MLM ) 🚀Ponad 300 osób pozyskanych do współpracy w ramach biznesu sieciowego, w niespełna miesiąc czasu 🚀Ponad 2 000 000zł w prowizjach 🚀Ponad 10 000 osób w sieciach 🚀Współtwórca maszyny marketingowej, którą używa obecnie kilkanaście biznesów w Polsce (w 7play to MarketerPlay) 🚀3000 klientów, którzy mi zaufali 🚀Prezes 7Play sp. z o.o.
Wiele jeszcze mam do zrobienia...
Jednak te wszystkie przeżycia doprowadziły mnie do takiego pytania ; Czy człowiek jest w stanie sam z siebie osiągnąć sukces? Musiałem o to zapytać, bo niektóre osoby mówiły, że nie ma czegoś takiego... Bo nic nie może być osiągnięte bez pomocy innych...
A więc mężczyzna czy kobieta nie są w stanie zrealizować swoich celów bez pomocy... I wiesz co?
To absolutna prawda. Ale to, co również jest prawdą to to, że Ci ludzie nie są źródłem Twojego sukcesu...
Ja myślę, że taka osoba jak Ty, czy ja stajemy się “self-made” w momencie, w którym my kształtujemy świat... A nie świat kształtuje nas... To jest taka iskra...Decyzja, która wypływa ze środka... To wewnętrzna chęć, pragnienie, które nie może być nam dane przez kogoś ani kupione, czy pożyczone... To moment, w którym stajesz się jedynym architektem i artystą w swoim życiu... Jest to stan, w którym reszta świata służy jako młotek i dłuto, którym władasz, aby wyrzeźbić świat, jaki chcesz... I właśnie od tego momentu, Twój sukces, w dużej mierze zależy od ludzi, wiedzy i mentorów, którymi się otaczasz... To był właśnie powód dla mnie...
Widzisz, w 2009 roku, podjąłem decyzję, że zadedykuję swoje życie przedsiębiorczości... Przegrywałem przez kolejne kilka lat ale na szczęście się nie poddałem...
To zdjęcie z jednego z seminariów...nie miałem grosza, żeby na nie przyjechać...Ta firma wygenerowała dla mnie ponad 50 000zł...
Trzy lata później TYLKO w jednym miesiącu zainkasowałem ponad 40 000zł w prowizjach...Ta druga wygenerowała dla mnie grubo ponad 100 000zł prowizji…
Żadna z tych rzeczy nie wydarzyłaby się, gdyby nie fantastyczni ludzie i mentorzy, którzy zostali częścią mojego życia… Dzisiaj moją misją jest pomoc innym ludziom… Sprawiać, aby nie musieli iść taką ciężką drogą jak ja…
Co by było jakbyś już dzisiaj otrzymał receptę i poznał pierwsze, właściwe kroki postępowania w biznesie sieciowym?
Co jest na nim omawiane?
"Jak Odpalić Rakietę w Biznesie Sieciowym | Twoje Pierwsze, Właściwe Kroki w MLM"
👉Poznasz 3 rzeczy, które robimy, aby zbudować swój biznes (strukturę) 👉Zbudujesz właściwe przekonania w stosunku do Twojego biznesu sieciowego 👉Poznasz formułę 1-3-5-7 👉Dowiesz się jak wejść do biznesu w najbardziej efektywny sposób 👉Jak opowiedzieć swoją najlepszą historię 👉Dlaczego minimalizm to największa choroba i jak sobie z nią poradzić 👉Dlaczego trzeba być fanatykiem biznesu i produktu, aby odnieść sukces 👉Jak właściwie prezentować plan marketingowy firmy koncept rangi bazowej - dlaczego jest kluczowy 👉Zarządzanie czasem i zadaniami 👉Jakie są jakościowe działania w Twoim biznesie 👉Co to jest ekonomia wydajności 👉Twoja historia - 4 kluczowe elementy 👉Jak pozyskać swojego pierwszej klienta/partnera dlaczego eventy firmowe są tak ważne i jak je promować
997 zł
Twoja cena - 97zł
P.S UWAGA - szkolenie jest naprawdę mocne...użyte słowa i sformułowania dalece odbiegają od poprawnej polszczyzny… TYLKO dla osób o mocnych nerwach…
2019© MasterAcademy LTD