Czasami takie pytania padają od moich kolegów-marketerów internetowych, kiedy rozmawiamy o płatnej reklamie.
Dlaczego? I czy ważne jest ile płacisz za „klika”?
Czy najtańsze zawsze znaczy dobre?
Wiadomo, że każdy reklamodawca chciałby, aby jego reklama przyciągała rzesze nowych potencjalnych klientów, czy partnerów biznesowych. To zrozumiałe, prawda?
Jeśli chodzi o marketing internetowy, sprzedaż produktów poprzez tzw. direct marketing (bezpośredni marketing), odbywa się (przynajmniej powinno) poprzez tzw. listy adresowe. Lista adresowa to nic innego jak zbiór adresów mailowych, osób, które wyraziły zainteresowanie danym tematem, do których poprzez tzw. kolejkę follow up możemy wysyłać informacje na temat naszych produktów, czy usług. Szerzej o całym mechanizmie potrzebnym do prowadzenia marketingu online dowiesz się w artykule „Biznes w Internecie, czy w ogóle można?”, który ukazał się również w magazynie BusinessMan Today
Lista adresowa to „złoto internetu”, im większa tym lepiej…a podobno rozmiar nie ma znaczenia 🙂
I w tym miejscu zazwyczaj pojawia się pewnego rodzaju niezrozumienie danej kwestii…
Jak chodzi o wielkość listy to prawda, że im większa tym lepsza…jednak musi być ona duża pod względem ilości ZAINTERESOWANYCH osób, a nie przypadkowych na tzw. sztukę…
Zaczynasz rozumieć?
Czy wielkość ma znaczenie? 🙂
Mówiąc o dobrej, dużej liście, mamy na myśli listę osób, ściśle zainteresowanych danym tematem, czyli dobrze stargetowanych, a to nie zawsze znaczy, że pozyskaliśmy najtaniej…
Zadaj sobie pytanie ; czy jeśli sprzedawałbyś sukienki ciążowe to reklamowałbyś się do facetów w wieku 20-30 lat?
No nie, prawda? Bo mogliby delikatnie mówiąc nie być tym zainteresowani ( z wyjątkami oczywiście :)).
To jest oczywiście skrajny przykład, jednak chciałem, abyś dokładnie wiedział o czym mówimy…
Nie możemy sprzedawać piasku na pustyni 🙂
Bo możemy mieć wtedy tysiące osób na liście, którzy mieszkają na obszarze pustynnym i nie ma szans, aby kupili od nas piasek 🙂
Profesjonalista zapyta ; „Jaki masz zwrot z inwestycji” lub „Na jakim poziomie konwertuje Twoja oferta”
Tak jak już Ci wielokrotnie wspominałem, uczę się od najlepszych w branży marketingu internetowego. Jednym z nich jest człowiek, który wygenerował w internecie ponad 50 000 000 dolarów.
I on mówi jasno ; „jeśli masz dobrą ofertę, ruch, ani nic innego nie jest problemem”
Wróćmy jeszcze do tych „klików”. Facebook, czy Google Adwords daje Ci możliwość monitorowania kosztu za kliknięcie w Twoją reklamę, czyli innymi słowy ; ile płacisz za to, że ktoś odwiedzi Twoją stronę/ofertę.
Potem w grę wchodzą takie wskaźniki jak ; procent konwersji strony przechwytującej, czyli ile osób, które zobaczyło stronę, trafia na Twoją listę adresową. Procent konwersji Twojej strony ofertowej, czyli ile osób po zobaczeniu oferty kupiło produkt czy usługę.
Podliczasz wtedy ile wydałeś na reklamę, ile się zwróciło i jesteś w stanie określić efektywność danych działań…
Oczywiście i tak zazwyczaj robią amatorzy…ustawiają reklamę, biorą jakąś ofertę i jazda! A potem dziwią się, że te „wszystkie sztuczki marketingowe” nie działają…
W takim razie jak zrobić, aby Twoje działania marketingowe miały sens?
Trzeba je zaplanować. Więcej o tym mówię w tym nagraniu
A wygląda to mniej więcej tak
Dzięki temu moja 4 dniowa kampania wyglądała tak ;
I kiedy na przykład wiem, że jedno kliknięcie w moją reklamę dawało mi 1zł (samo kliknięcie) to będę dążył do tego, aby takich klików mieć jak najwięcej, prawda?:)
Jeśli wiem, że np. z kampanii zarobiłem 2700zł, a koszty wyniosły 1400zł to kampanię mogę uznać za udaną?
A mówię tutaj o tzw. front endzie, czyli natychmiastowym zwrocie z inwestycji…a jeszcze jest coś takiego jak „life time value”, czy wartość klienta w czasie…która przy dobrze prowadzonej liście adresowej może wynieść od kilkuset złotych do kilkunastu tysięcy.
Czy już wiesz, że ciężko Ci się będzie bez niej obyć?
Pomyślałem sobie, że nagram video na temat tej konkretnej kampanii, co Ty na to?
Pokażę Ci dokładnie jak to u mnie wyglądało, krok po kroku…
Mam już szkic 🙂
[getall-widget id=”330″]
Daj mi też znać w komentarzu, że masz ochotę dowiedzieć się co i jak:)
Jak możesz to poleć też ten artykuł swoim znajomym, będę wdzięczny.
Pozdrawiam
Marcin Oniszczuk